30 marca – Oświadczam, że…
*
Temat:
Oświadczam, że…
*
Z liturgii słowa:
Są to dzieła, które Ojciec dał Mi do wykonania; dzieła, które czynię, świadczą o Mnie, że Ojciec Mnie posłał. Ojciec, który Mnie posłał, On dał o Mnie świadectwo.
*
Refleksja:
Praca nad sobą, modlitwa, dobre uczynki. To wszystko jest bardzo potrzebne do naszego rozwoju duchowego. Ale źle by było, gdybyśmy to wszystko chowali tylko dla siebie. Efektami pracy nad sobą, trzeba się dzielić także z innymi!
Trudność nie oznacza niemocy
Nigdy nie lubiłam występować publicznie. Natychmiast dostawałam paraliżu i w sekundzie zapominałam co miałam powiedzieć. A teraz niespodziewanie miałam wyjść na scenę na auli pełnej gimnazjalistów i zaprosić ich do tworzenia wspólnoty. Jak to zrobić? Co powiedzieć? Nie było zbyt dużo czasu, żeby się nad tym zastanowić. Głęboki wdech, westchnienie do Ducha Świętego i wchodzę na scenę. Wchodzę i mówię opowieść o tym jak… ja sama trafiłam do wspólnoty i co dzięki niej mam, kim dzięki niej jestem.
Jak to mówią pierwsze koty za płoty. Drugi raz nie było wcale łatwiej. Bo choć trochę „obyta” z publicznymi przemowami, to tym razem stawałam przed dorosłymi ludźmi, wykształconymi, z dużo większym doświadczeniem życiowym niż ja. Cóż jeszcze mogłabym im powiedzieć? Dzwoni telefon. Do rozpoczęcia spotkania zostało jeszcze kilkanaście minut, więc odbieram. I słyszę, niekończącą się wiązankę o tym co robię źle, co się tej Pani należy i wiele innych, których nie ma sensu przytaczać. Właściwie nie rozmowa, ale monolog tej Pani kończy się odłożeniem przez nią słuchawki. Trochę oszołomiona uświadamiam sobie, że za parę minut mam wyjść na scenę i zachęcić siedzących tam ludzi do tego, co ta Pani właśnie dość mocno skrytykowała. Głęboki wdech, westchnienie do Ducha Świętego i niesamowita moc, by nie dać się złemu zniszczyć tego dzieła, w które się angażuję. Wyszłam na scenę z taką determinacją, siłą i pewnością, jak jeszcze nigdy. A później, przyszły i owoce.
Bądź sobą. Wszędzie!
Nigdy nie będzie tak, że wszystko będzie przychodzić nam z ogromną łatwością. Także przy dzieleniu się swoim doświadczeniem wiary. Ważne jednak, abyśmy zawsze, nawet kiedy wydaje się nam to niemożliwe, byli sobą. Żyli tym, co wypracowaliśmy na modlitwie.
Świadectwem nie są wyuczone postawy, zachowania, zwroty, zależne od środowiska, w którym się znajduję. Prawdziwe świadectwo to nie tylko zewnętrzna postawa, ale to działanie zainspirowane z serca. Ludzie potrzebują naszego autentycznego świadectwa wiary! Często po to, by sami mogli uwierzyć. I właśnie dlatego, w nawet najmniejszej rzeczy, warto i trzeba dawać prawdziwe świadectwo swojej wiary.
Modlitwa:
Boże daj nam łaskę do pokonywania własnych lęków i uprzedzeń. Daj nam odwagę do prawdziwego świadczenia o Tobie poprzez nasze życie. Prowadź nas tak, abyśmy na koniec naszego życia mogli powtórzyć za św. Pawłem: „W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem”.
Zadanie:
Zaobserwuj dziś swoje zachowanie w różnych środowiskach i sytuacjach. Czy zawsze twoje działanie jest inspirowane sercem, czy raczej uzależniasz je od aktualnego otoczenia?
Z.Ś.
#LOVEtoWRITE Podziel się z innymi swoją refleksją!