Dzień Zaduszny na Wawelu udziałem krakowskich biskupów - 2 listopada 2017

We wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych, 2 listopada 2017 r., metropolita krakowski przewodniczył Mszy św. w Katedrze Wawelskiej. W Eucharystii wzięli udział również biskupi Archidiecezji Krakowskiej – bp Jan Szkodoń, bp Damian Muskus, bp Jan Zając, a także bp Tadeusz Pieronek.

Pod koniec Mszy św. przez katedrę przeszła procesja ze stacjami przy grobach królewskich. Przy Konfesji św. Stanisława modlono się za zmarłych kapłanów, przy Krzyżu św. Jadwigi – za rodziców, krewnych i przyjaciół, z kolei w Kaplicy Zygmuntowskiej za zasłużonych dla Kościoła i społeczeństwa. Następnie procesja przeniosła się do Kaplicy Świętego Krzyża, gdzie odmówiono modlitwę za ofiary wojen i prześladowań. W Krypcie św. Leonarda Bogu polecano z kolei wszystkich zmarłych. Procesja zakończyła się natomiast w krypcie pod Wieżą Srebrnych Dzwonów modlitwą za spoczywających tam zmarłych.

Procesja we Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych jest już stałą częścią obchodów tego dnia w Katedrze Wawelskiej. Zwyczaj ten wspomniał już ks. infułat Kazimierz Figlewicz w 1946 roku w prowadzonej przez siebie kronice katedry.

Zobacz —> FOTORELACJĘ

Abp Marek Jędraszewski już na wstępie swojej homilii zaznaczył, że nekropolia na Wawelu jest wyjątkowa. Spoczywają tam mianowicie doczesne szczątki świętych, biskupów, królów, bohaterów narodowych czy wieszczów.

– To miejsce szczególnej pamięci, ale także niezwykłej modlitwy zanoszonej dzisiaj do Boga za przyczyną świętych, których relikwie tu się znajdują o łaskę wiecznego zbawienia dla tych wszystkich, którzy oczekują na dzień wiecznej szczęśliwości. I próbujemy zrozumieć los i nadzieje tych, którzy są umieszczeni w polskim Panteonie Narodowym oraz ich doświadczenie przemijania i to przesłanie, które zostawiają nam – swoim, potomnym żyjącym już u schyłku drugiej dekady XXI wieku – mówił.

Metropolita zwrócił uwagę wiernych na to, że zapewne ci wielcy Polacy, podobnie jak współcześni ludzie, wielokrotnie spotykali się ze słowami fragmentu II Listu św. Pawła do Koryntian: „Chociaż bowiem niszczeje nasz człowiek zewnętrzny to jednak ten, który jest wewnątrz odnawia się z dnia na dzień. Dlatego nie poddajemy się zwątpieniu. Niewielkie bowiem utrapienia naszego obecnego czasu gotują bezmiar chwały przyszłego wieku”.

Zdaniem abp. Jędraszewskiego, św. Paweł w tym fragmencie ujął dwie krzywe każdego ludzkiego, chrześcijańskiego życia – pierwszą jest cielesność człowieka, która ulega przemianie i zniszczeniu. Drugą krzywą wymienioną przez metropolitę jest ludzka duchowość.
Razem z wiernymi zastanawiał się, jak osoby pochowane na Wawelu przeżywały to przemijanie.

– Oni, wielcy nie tylko w oczach sobie współczesnych, ale zapewne także we własnych, wyniesieni ponad ogół, być może bardziej doświadczali tego, co znaczy smutek przemijania i to zdążanie ciągle w dół, gdy chodzi o możliwości i siły związane z ludzką cielesnością. Ale zapewne siłę dla siebie, by trwać, przewodzić, ponosić wielką odpowiedzialność czerpali z nadziei wynikającej z tego, że w porównaniu z nieśmiertelnością, niewielkie utrapienia tego czasu przemienią się w szczęście bezkresu, kiedy spotkają się ze zmartwychwstałym Chrystusem – zauważył.

Jak dodał, musieli oni wracać do słów, jakie Chrystus powiedział apostołom w Wieczerniku, że jest On drogą, prawdą i życiem oraz, że Jego droga ma bardzo określony cel – chwałę u boku Ojca.

– Wraca do Ojca i do Niego prowadzi, ale kiedy wypowiadał te słowa w Wieczerniku, tylko On dokładnie wiedział, jaki jeszcze odcinek drogi przyjdzie Mu przebyć. Wiedział, że będzie doświadczał samotności, a potem lęku i trwogi przed tym, co miało Go spotkać. I poczucie opuszczenia nawet przez samego Ojca, a na koniec to ostateczne, bezgraniczne zawierzenie się: „Ojcze, w Twoje ręce oddaję ducha mego”. I ostatnie słowo będące zwieńczeniem Jego drogi – doszedł do celu wiec mógł powiedzieć: „Wykonało się” – opowiadał metropolita.

Przekonywał, że apostołowie byli świadkami tej właśnie drogi Chrystusa, który ukazał się im jako zmartwychwstały i zwycięski Pan. Z tą wieścią poszli na cały świat, jak nakazał im Chrystus.

Abp Jędraszewski jeszcze raz przypomniał, że tego dnia wierni zgromadzeni na Wawelu wspominali tych wszystkich, których doczesne szczątki znajdują się w tym „sanktuarium polskiej pamięci narodowej”. – Rozważamy ich drogę, którą wyznaczył im Chrystus i próbujemy się na tej drodze także my odnaleźć, do końca nie wiedząc, kiedy przyjdzie nam przemierzać ostatni jej odcinek i czego będziemy musieli doświadczać, ale prosząc, by Chrystus, zwycięski Pan, był z nami, z Najświętszą Maryją Panną i wszystkimi świętymi w chwilach najtrudniejszych – zaznaczył.

Wspomniał również, jak 71 lat temu, 2 listopada 1946 r. w gotyckiej krypcie św. Leonarda, młody ksiądz Karol Wojtyła, wyświęcony zaledwie dzień wcześniej, odprawiał trzy ciche Msze św. za dusze zmarłych rodziców i brata. Nawiązał też do jego obrazków prymicyjnych, na odwrocie których widniał odręczny napis: „Uczynił mi wielkie rzeczy”.

– Co rozumiał przez to? Jakiś cień tych jego przemyśleń – młodego, zaledwie jednodniowego księdza – rzuca list, który pisał właśnie w tych dniach do Mieczysława Kotlarczyka: „Powinienem być, tak jak w ogóle kapłan powinien być w życiu, ukrytym nieznanym motorem. Tak, wbrew wszelkim pozorom jest to główne zadanie kapłaństwa. Ukryte motory wszczynają zwykle najsilniejsze transmisje. To moja myśl prymicyjna” – zacytował.

Zdaniem metropolity, prawie 30 lat później, już jako kardynał w poemacie „Rozważanie o śmierci” Karol Wojtyła dał wyraz buntowi przeciwko temu, co nieuchronnie czeka każdego człowieka. Pisał wtedy: „Śmierć jest jednak doświadczeniem kresu i ma w sobie coś z unicestwienia”. Abp Jędraszewski podkreślił jednak, że jednocześnie właśnie jako kapłan Karol Wojtyła odgrywał swoją rolę kogoś, kto jest świadkiem największej tajemnicy – tajemnicy przechodzenia ze śmierci do życia na wzór Chrystusa.

– Tajemnicy, która staje się udziałem kapłana podczas każdej Eucharystii. I dlatego pisał: „Misterium paschalne, tajemnica przejścia, w której jest odwrócony porządek mijania, gdyż przemija się od życia ku śmierci, takie jest doświadczenie i oczywistość taka”. Przechodzenie poprzez śmierć ku życiu jest tajemnicą i dlatego swój poemat kończył jakże głębokim wyznaniem nadziei, która jest odpowiedzią na słowa Chrytusa: „Wierzycie w Boga i we mnie wierzcie” – Tego, który umarł i zmartwychwstał i dlatego jest życiem – stwierdził.

Metropolita przytoczył wspomniane już jedne z końcowych słów poematu Wojtyły: „I tak jestem wpisany w Ciebie nadzieją, poza Tobą istnieć nie mogę – jeśli własne me „ja” stawiam ponad śmiercią i wydzieram z gruntu zniszczenia, to dlatego, że wpisane jest w Ciebie jak w Ciało, które swoją wypełnia moc nad każdym ludzkim ciałem, by zbudować na nowo me „ja” podjęte na gruncie mej śmierci konturem tak bardzo odmiennym a przecież najwierniejszym, w którym ciało mej duszy i dusza ciała zespala się na nowo, by swój byt – dotąd oparty o ziemię – ostatecznie oprzeć o Słowo i zapomnieć wszelkiego bólu jak serce uderzone nagłym Wichrem, którego nie udźwignie żaden na ziemi człowiek – a lasy pękają w konarach lub nisko u korzeni. Ten Wicher pchnięty Twą dłonią staje się oto Milczeniem”.

– Milczymy zatem świętą ciszą tego dnia, polecając Bogu tych wszystkich, którzy przekroczyli już próg doczesności i wiedzą jaka jest wieczność. A sami prosimy raz jeszcze wszechmogącego Boga słowami św. Jana Pawła II, byśmy mieli tyle odwagi, aby swój byt dotąd oparty o ziemię, ostatecznie oprzeć o Słowo i to do tego stopnia, aby zapomnieć wszelki ból przemijania – zakończył.

Info za —> Archidiecezja Krakowska: Dzień Zaduszny na Wawelu

Paulina Smoroń | Archidiecezja Krakowska
Fot. Joanna Adamik | Archidiecezja Krakowska