– W jego posłannictwie, które z bólem odkrywał, odzwierciedlał losy Jednorodzonego Syna Bożego, który dlatego zstąpił na świat, aby nas uczynić na powrót Bożymi dziećmi. On też zstąpił z wysokości swego artystycznego parnasu do dna ówczesnej krakowskiej nędzy po to, by jej nadać na nowo kształt szlachetności Boskiego oblicza, by przywrócić mu podobieństwo i obraz Najwyższego – mówił o Adamie Chmielowskim metropolita krakowski.

Abp Marek Jędraszewski przewodniczył 25 grudnia 2017 r. Mszy św. na zakończenie Roku św. Brata Alberta w kościele św. Katarzyny. Na początku wygłoszonej tam homilii powiedział, że przywołane tego dnia czytania tworzą szczególny tryptyk.

Zobacz —> FOTORELACJĘ

„Pierwsze stanowi zapowiedź – «Wszystkie krańce ziemi zobaczą zbawienie naszego Boga». Drugie czytanie mówi o wypełnieniu się tej Izajaszowej zapowiedzi: «Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna». Prolog Ewangelii Janowej mówi natomiast o historii Boskiego Logosu, Jezusa Chrystusa i historii ludzi, bo odtąd, kiedy Jednorodzony Syn Boży wszedł w dzieje ludzkości, historia ludzi stała się nierozerwalnie powiązania z historią Boga”.

Bóg nieustannie przychodzi do każdego ludzkiego pokolenia i bywa, że przybywając do swoich jest przez nich odrzucany. „Bywa także, że są Ci, którzy Boże Słowo przyjmują i naraz dokonuje się w nich przedziwna przemiana. Otrzymują moc, aby stali się Bożymi dziećmi, bo to są ci, którzy w imię Boga się narodzili”.

Do nich właśnie należy św. Brat Albert Chmielowski. „Przyjął Chrystusa, Boga-Człowieka. Całe jego dojrzałe życie świadczy o tym, jaką moc otrzymał od Boga. Moc, która sprawiła, że stał się Bożym dzieckiem”.

Dramat Karola Wojtyły „Brat naszego Boga”, poświęcony postaci Brata Alberta bardzo dobrze oddaje chwilę jego nawrócenia. Adam Chmielowski malując obraz „Ecce Homo” przedstawił postać Syna Bożego, zmaltretowanego biczowaniem, ukoronowaniem, który dla zbawienia ludzi oddał siebie za nich.

„Malując ten obraz odnajdywał prawdę o miłości nieskończonej Boga do człowieka, a jednocześnie pozwalał, żeby ta miłość coraz bardziej wkraczała w jego wnętrze, opanowywała jego serce, przemieniała go od wewnątrz. Malując, dawał się kształtować miłości. I zrozumiał, że jego posłannictwem odtąd jest nie tylko kochać Boga całym sercem, ze wszystkich sił, całą swoją duszą, oddając wszystko dla Boga, aby tylko w nim cała łaska pozostała”.

Zrozumiał, że ta nieskończona miłość Boga, każe mu iść do tych, których ówczesny świat nazwał wyrzutkami i ludźmi marginesu. „Ma iść do nich. Więcej – ma się stać jednym z nich po to, aby przywrócić im Boży obraz i Boże podobieństwo. W jakiejś mierze w tym jego posłannictwie, które z bólem odkrywał i które go kosztowało, odzwierciedlał losy Jednorodzonego Syna Bożego, który dlatego zstąpił na świat, aby nas uczynić na powrót Bożymi dziećmi. On też zstąpił z wysokości swego artystycznego parnasu do dna ówczesnej krakowskiej nędzy po to, by jej nadać na nowo kształt szlachetności Boskiego oblicza, by przywrócić mu podobieństwo i obraz Najwyższego”.

Brat Albert idąc śladami Bożej miłości czynił z „wyrzutków społeczeństwa” na powrót ludzi. „A potem przyszła śmierć. Dokładnie 101 lat temu, o południowej porze, w jakiejś cudownej mierze dopełniała się historia chleba, bo Betlejem to «Dom Chleba», a Chrystus uczynił się chlebem, pokarmem dającym życie wieczne. Brat Albert mówił, że «trzeba być dobrym jak chleb».

Poniedziałkowa Eucharystia zakończyła Rok św. Brata Alberta. „Łączymy się poprzez jego niebiańskie wstawiennictwo z Chrystusem, którego czcimy dzisiaj w tajemnicy Wcielenia, wspominając na to, jak Brat Albert złączony był sam – a także jego bracia i córki duchowe – z tajemnicą krzyża”.

Wierni podczas Mszy św. dziękowali Bogu w sposób szczególny za Brata Alberta – za to, że przyjął Chrystusa, a Ten dał mu moc, by stał się dzieckiem Bożym. „Dziękujemy dzisiaj Bogu za tych wszystkich, którzy poszli drogą wyznaczoną przez Brata Alberta, bo oni także z Boga się narodzili i oni także uwierzyli. Oni też, dzięki swej wierze otrzymali moc, aby stać się Bożymi dziećmi”.

Prosili też, aby takich ludzi nie zabrakło w przyszłości. „Jednocześnie modlimy się, aby dzisiaj i w przyszłości dzięki Bożej łasce byli ludzie prawdziwie święci w Kościele Bożym i na polskiej ziemi. Bo tylko tacy, dobrzy jak chleb, nadają najwspanialszy smak naszej ojczyźnie i naszemu świętemu, katolickiemu i apostolskiemu Kościołowi”.

Info za —> Archidiecezja Krakowska: Dawał się kształtować miłości

Paulina Smoroń | Archidiecezja Krakowska
Fot. Joanna Adamik | Archidiecezja Krakowska

Video Katarzyna Katarzyńska | Archidiecezja Krakowska