W niedzielę 22 października 2017 r. abp Marek Jędraszewski, metropolita krakowski, przewodniczył uroczystej sumie odpustowej w Sanktuarium św. Jana Pawła II na Białych Morzach. W czasie wygłoszonej homilii rozważał posługę św. Jana Pawła II w świetle słów Ewangelii św. Mateusza.

Był to fragment opisujący sytuację, kiedy faryzeusze i zwolennicy Heroda dopytywali, czy chrześcijanie powinni płacić podatek. Wtedy Jezus poprosił, aby przynieśli mu monetę podatkową, a kiedy zapytał, czyj tam jest obraz, odpowiedzieli: „Cezara” i usłyszeli odpowiedź: „Oddajcie więc Cezarowi, co należy do Cezara, a Bogu to co należy do Boga”.

– Dla słuchaczy Chrystusa, którzy byli ludźmi wierzącymi w jedynego Boga, nie ulegało żadnej wątpliwości, że Bogu trzeba oddać to, co się Jemu należy – najwyższą cześć, a jednocześnie uznać pewien porządek polityczny i prawny. W tym także konieczność płacenia podatków, więc odeszli od Chrystusa rozczarowani tym, że prowokacja się nie udała – nauczał.

Metropolita krakowski zauważył jednak, że odpowiedź Jezusa miała zupełnie inny wydźwięk dla pogan, a zwłaszcza dla obywateli ówczesnego Imperium Rzymskiego. Jak wyjaśnił, właśnie w tamtych czasach cezarowie nakazywali odnosić się do siebie poprzez tytuł „boski” i uważali się za synów Boga, a co za tym idzie – domagali się oddawania sobie czci przynależnej Bogu.

– Oddawać cezarom boską cześć sprowadzało się wtedy do prostego i wydawałoby się niewinnego gestu – aby pod pomnikami cezarów składać kadzielną ofiarę, rzucając choćby jedno ziarenko kadzidła. Ale chrześcijanie mówili: „Nie! Jeden jest Bóg i Jemu tylko należy oddawać najwyższą cześć”. I za to „nie” płacili własnym życiem – przypomniał.

Metropolita opowiadał o trzech pierwszych wiekach chrześcijaństwa, które były naznaczone pasmem coraz bardziej okrutnych prześladowań. I kiedy te represje były coraz bardziej okrutne i powszechne, wydawało się, że to już koniec chrześcijaństwa. Abp Jędraszewski nawiązał jednak do wydarzenia, które zmieniło tę smutną perspektywę.

Przybliżył swoim słuchaczom wydarzenia z roku 312, kiedy dwóch wielkich pretendentów do panowania na cesarskim tronie – Maksencjusz i Konstantyn, wystąpiło do śmiertelnych zmagań w okolicach Rzymu. Konstantyn dysponował mniej licznym wojskiem i miał wszelkie powody do obaw o wynik tej bitwy. – Nieoczekiwanie ujrzał na niebie znak krzyża, a pod nim napis: „W tym znaku zwyciężysz”. Konstantyn widząc w tym nadzwyczajnym zjawisku interwencję samego Boga chrześcijan, kazał ze sztandarów swojego wojska usunąć orły legionów, a w ich miejsce ustawić krzyże. I zwyciężył – mówił.

Jak dodał, właśnie to sprawiło, że rok później ogłosił edykt, na mocy którego chrześcijanie wreszcie mogli wyjść z katakumb i tym samym skończyły się prześladowania. Metropolita odwołując się do tych doświadczeń pierwotnego Kościoła chciał nawiązać również do tego, co wydarzyło się na Placu św. Piotra 39 lat temu – 22 października 1978 roku.

Właśnie wtedy nowy papież, wobec tłumu ludzi zebranych na placu, z wielkim przekonaniem i siłą mówił: „Nie bójcie się otworzyć drzwi Chrystusowi. Otwórzcie je na oścież, otwórzcie na oścież drzwi systemów politycznych, społecznych i ekonomicznych. Otwórzcie dla Chrystusa drzwi waszych serc, bo tylko Chrystus wie, co w sercu człowieka się kryje”.

Metropolita krakowski zaznaczył, że był to bardzo odważny gest, ponieważ wtedy świat był podzielony na dwie części żelazną kurtyną, a wiele państw znajdowało się pod wpływem marksistowskiej, ateistycznej ideologii. – To było wołanie, a jednocześnie prośba – bardzo pokorna z jednej strony, a z drugiej bardzo stanowcza i jednoznaczna. Następnego dnia – pamiętam to dobrze – w ilustrowanych tygodnikach liberalnych pojawiło się m.in. stwierdzenie: „jakiż potężny głos ma ten Kościół milczenia”. Bo tak określano wówczas te wszystkie kościoły, które znajdowały się na wschód od Łaby. Kościoły zmuszone do milczenia, którym nie wolno było wychodzić na zewnątrz z ich programami społecznymi, z ich najbardziej podstawowym głoszeniem chrystusowej Ewangelii – wspominał.

Przypomniał też znaczący – zdaniem metropolity – gest, jaki wykonał wtedy Jan Paweł II. – Pamiętam jak kończyła się ta Msza św. Nie było jeszcze barier bezpieczeństwa między papieżem a ludźmi, nie było jeszcze zamachu, mógł się zbliżyć od ołtarza podchodząc do pierwszych szeregów ludzi zgromadzonych na Placu św. Piotra. I wielokrotnie do góry podnosił swój pastorał w kształcie krzyża jakby chciał wskazać zebranym ludziom, ale także światu, który oglądał transmisję poprzez telewizję, na to samo, co przed wiekami ujrzał cesarz Konstantyn Wielki – opowiadał.

Dodał, że Ojciec Święty musiał zapłacić także własną krwią za to świadectwo o krzyżu Chrystusa, kiedy 13 maja 1981 r. miał miejsce zamach na jego życie. – Był głęboko przekonany, że przeżył dzięki cudowi, nadzwyczajnej interwencji za przyczyną Matki Bożej Fatimskiej. Powstał, wrócił do zdrowia i sił i z taką samą energią jak poprzednio na wszystkich areopagach świata, wszędzie tam, gdzie przyszło mu pełnić rolę Piotra naszych czasów, głosił prawdę o Chrystusie, Odkupicielu człowieka – tłumaczył.

Zauważył, że to właśnie dzięki tej cudownej interwencji, Jan Paweł II doczekał chwili, w której runął Mur Berliński, a Europa odeszła od podziałów, których źródłem były pakty w Jałcie z 1945 roku. – Ale pamiętamy także, jaką batalię prowadził w drugiej połowie lat 90-tych i na początku XXI wieku, aby Europa, która jednoczyła się i powiększała, w swojej konstytucji umieściła imię Boga. Zdawał sobie doskonale sprawę z tego, że jeżeli Europa odwróci się od Boga i nie będzie chciała przyjmować Chrystusowej Ewangelii, to zostanie dotknięta wielkim kryzysem, prowadzącym do destrukcji. I jak wiemy, tak się dzieje – ocenił arcybiskup.

Stwierdził przy tym, że coraz bardziej powszechnym dogmatem współczesnej Europy jest życie tak, jakby Boga nie było. – Jest oczywiście porządek świecki także polityczny, ale przede wszystkim jest Pan Bóg – Stwórca nieba i ziemi, który tak nas umiłował, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy nie zginął, ale miał życie wieczne. Tę prawdę Kościół musi głosić, czy się to komuś podoba czy nie. I musi głosić także za cenę cierpień, niekiedy męczeństwa jej córek i synów – podkreślał.

Na zakończenie abp Jędraszewski dziękował Bogu za wielki pontyfikat Jana Pawła II, który rozpoczął się dokładnie 39 lat temu, za jego jednoznaczną postawę, za jego modlitwę za świat i jego cierpienia ofiarowane Bogu za to, aby świat uznał Chrystusa – Odkupiciela człowieka. Prosił jednocześnie, aby Jan Paweł II wstawiał się za światem, Europą i Polską po to, aby wszyscy – zarówno tzw. „wielcy tego świata”, jak i ci najbardziej pokorni, każdego dnia otwierali swoje serca dla Chrystusa.

Info za —> Archidiecezja Krakowska: Abp Jędraszewski: Kościół musi głosić prawdę o Chrystusie także za cenę męczeństwa

Paulina Smoroń | Archidiecezja Krakowska
fot. Joanna Adamik | Archidiecezja Krakowska


 

Odpust św. Jana Pawła II w Sanktuarium na Białych Morzach w Krakowie